Bond podchodzi do pomocnicy Goldfingera, tej z lornetką na górze, kilka minut z nią
rozmawia, przysuwa się i już buzi buzi :D W rzeczywistości taka sytuacja jest możliwa
jedynie z pijanymi laskami na dyskotece, albo ze znaną już wcześniej kobietą, a nie z
zupełnie obcą :D
Kolejna nierealna scena, jak tą Pussy Galore nachalnie podrywa w samolocie i poza nim, a
ona ciągle go odpycha, a w ostateczności posuwa się do czynu wyglądającego jak gwałt:
dziewczyna się zapiera, wyrywa a on na siłę ją całuje i zabiera do łóżka... W rzeczywistości
taka akcja skończyła się ucieczką kobiety a w najgorszym wypadku koleś by dostał wp****ol
od jej kumpli za takie molestowanie...
Jak to ktoś kiedyś pisał - pod wpływem spojrzenia Bonda jego wrogowie zaczynają zdradzać mu ze szczegółami swoje plany, zaś kobiety machinalnie zdejmować ubranie. :) Można się jeszcze doczepić tego, że w filmach z 007 praktycznie nie ma brzydkich lub starych kobiet (zwłaszcza w scenach "basenowych").
W basenowych może i nie ma ,ale do tych mniej urodziwych zaliczył bym aktorek z poprzedniego filmu" From Russia with love " Rossa Cleb oraz Irma Bunt z W tajnej służbie.
1. Bond dobrze wiedział, że dziewczyna Goldfingera jest z nim tylko dla pieniędzy, bo co innego stary tłuścioch mógł jej zaproponować? A takie wyrachowane i znudzone starym sponsorem dziewczyny szukają przygody przy pierwszej lepszej okazji, a tak się składa, że generalnie w tym wypadku okazja (Bond) była bardzo dobra.
2. Nie masz pojęcia ile kobiet fantazjuje o czymś takim! Brutalna siła i dominacja to najpierwotniejszy afrodyzjak. Kultura kulturą, ale genów nie oszukasz. Poza tym, film jest z lat '60 a wtedy kult męskości to była rzecz naturalna, w przeciwieństwie do sytuacji z czasów obecnych, o czym najlepiej świadczą Twoje wątpliwości.
P.S. Za szkody powstałe w wyniku naśladowania tych scen nie ponoszę odpowiedzialności ;)
Zawsze ten urok Bonda budzi wątpliwości oglądających. Przecież to tylko film, więc nie należy się w tym akurat przypadku doszukiwać prawdopodobieństwa. Taka specyfika cyklu.
zauwarzcie drodzy koledzy ze kobiety w latach 60 byly inaczej traktowane i praktycznie facet rzadzil ,dzisiejsze kobiety juz sa troszke inne :))
Ale w Bondach kobiety nie były wcale pokazywane jako głupiutkie, które można zdominować. Było sporo takich, o których powiedzieć można, że były wyrachowane, przebiegłe, niezależne.
"Brutalna siła"... to powodzenia, weź tak na siłę i pomimo jej zdecydowanych oporów wsadź i się ciesz. Potem na drugi dzień to ty będziesz w roli pasywnej... za kratkami.
I w tym tkwi siła Bonda! Potrafi zniewolić kobietę "w locie". Nawet Pussy Galore, która przecież jest lesbijką! Ale dla Bonda nie ma przeszkód. :)
wazne KTO podrywa, a nie jak PODRYWA. Jak gosc sie mega kobiecie podoba to nie musi nawet podrywać, sama mu do lozka wskoczy i tyle. A że facet musi sie nastarać to tylko znaczy ze nie podoba sie az tak tej kobiecie i tyle.
Pytanie czego ktos tak naprawdę chce. Mój kumpel ze studiów marzył żeby poznać dziewczynę i czytał jakieś straszne podręczniki o tym jak podrywać laski. Były to książki uczące głównie, jak zaciągnąć kobietę do łóżka i ją po prostu zaliczyć. A nic o tym jak stworzyć związek, jak żyć z kimś, jak być dżentelmenem nawet. Imho takie książki robią tylko kiszkę z mózgu. No chyba, ze ktoś ma za cel przespać się z jak największą liczbą kobiet. Ale jednak to chyba nie o to chodzi w życiu :/ . Zresztą po co komu facet który miał więcej lasek niż ma zębów ;-;
Nikt nie wierzy w to, że Bond za każdym razem wyskoczy z płonącego samochodu i przeżyje, nikt nie dziwi się, że zabija Oddjoba kablem i rozbraja bombę w ostatniej chwili, a jakoś każdy mysli, ze na jego widok faktycznie każda laska mdleje :D . Ludzie, to jest bajka, fikcja, o to w tym chodzi. Osobiście biorę poprawkę na to, ze poruszam się w świecie filmowym i tyle. Biorę też poprawkę na to, że taki jest klimat tych filmów - nawet bohaterki noszą imiona takie jak Kissy, Pussy czy Plenty. To jest fantazja Fleminga i jego następców a nie dokument. W tym wyobrażonym świecie istniały może kobiety, które uznawały klepanie w pośladek przy ludziach za objaw uznania albo imponowało im, gdy facet się na nie rzuca i agresywnie obmacuje. Ja jestem jednak mocno zniesmaczona i gdyby w rzeczywistości ktoś zachowywał się tak jak Bond, oddaliłabym się z prędkością jednostajnie przyspieszoną zastanawiając się, czy ma po kolei pod kopułą.
Ogromnie lubię serię o Bondzie, zwłaszcza starsze części, ale nie znaczy to, ze chciałabym to przeżyć na własnej skórze co jego dziewczyny. Tak jak nie marzę o skakaniu z rozpędzonych samochodów, tak samo nie chciałabym być jednorazową zdobyczą jakiegoś gościa, który przy takim przerobie w realu już dawno złapałby jakąś chorobę weneryczną. Po prostu to są fajne, dobrze zrobione filmy, z dobrą muzyką i świetnym Connerym w głównej roli. Filmy, na których wyrosłam i do których żywię sympatię od lat. Film to film, nie bierzcie sobie za bardzo go do serca, chłopaki :D.
Bo Bond potrafi być astronauta, płetwonurkiem, strzelać, biegać, latać, to taka prozaiczna czynność jak podryw miałby mu nie wyjść? Nie lapanie wenerki też się do tego zalicza. Takie fantasy jak i superman. Jego moc to odporność na trypla
Ale zdajesz sobie sprawę z faktu, że duchy, kryptydy, zjawiska paranormalne i życie po życiu nie są fikcją i istnieją naprawdę, zgadza się?