Wyjaśni mi ktoś najbardziej debilną scenę tego filmu....
Nagle przy stole główny antagonista postanawia zabić swoją świtę. Rozkłada 2 miecze i używa ich jak nożyczek i udaje mu się ściąć im głowy.
To, że ściął je murzynowi z dredami, łysemu i chyba komuś tam jeszcze to nawet rozumiem, ale Jin przecież miał podobny plan, wyciągnął zresztą miecz spod stołka i ustawił się do walki. Był naprawdę dobry (w końcu to Yp-man ;-) ). I nagle scena sugeruje nam, że on też nie żyje... Pytam się jak??? Przecież był przygotowany do walki a tamten ich łysy szef tylko chodził i robił ruch jak do ścięcia żywopłotu nożycami. Ludzie!!!
Przecież to byli wyszkoleni wojownicy. Rozumiem, że on był od nich lepszy, ale aby ich zabić potrzebowałby przecież stoczyć z nimi jakiś trudniejszy pojedynek., zwłaszcza z przygotowanym na to Jinem.
Po obejrzeniu tej sceny wiedziałem już, że jeszcze obniżę swoją notę na filmwebie. A po scenie walki Connora z głównym bohaterem obniżyłem ją jeszcze bardziej. Ten film ma widza za idiotę.