Z początku bardzo drętwy, nijaki, powolutku nabiera kształtów i kolorów. Bardzo ulotny klimat, pojawia się i znika. Kilka genialnych scen, w tym miłosna, co prawda bardzo krótka, ale jakże odważna! Dialogi niestety kiepskie, a gra aktorska bardzo słaba, nawet Connery jakoś nie mógł się w tym wszystkim odnaleźć. Być może dlatego, że na wykreowanie swojej postaci miał tak niewiele czasu... Efekty specjalne kiepskie, ale na szczęście do zniesienia. Za to muzyka... GENIALNA! Film ponadczasowy, nieśmiertelny ;) 9/10