Naciągany, nadmiernie czułostkowy i momentami przesadnie patetyczny, ale ogląda się go równo. Nie chcę zdradzać fabuły, ale powód przez który, główna bohaterka wbiła się w "mroczno-buntowniczy" look w ogóle mnie nie przekonał. Ogółem nastwiłam się raczej na seans, gdzie wątek z morderstwem będzie wysunięty na pierwszy plan. Niestety jest on tylko tłem dla dziwacznej korelacji pomiędzy dwoma całkowicie odmiennymi dziewczynami, które jedyne co łączy to traumatyczne wydarzenie w szkole. Pierwsza połowa wciąga, ale na koniec dostajemy już tylko garść konwenansów w stylu amerykańskim.